sobota, 23 maja 2015

Tajemnica?

Dni mijały bardzo szybko,  nauczyciele nie dawali za wygraną. Nauki było bardzo dużo, więc większość uczniów widziano w bibliotece lub na błoniach z książkami.  Tak mijał wrzesień i październik, na początku listopada miała być tak zwana " Noc duchów". Każdy z domów miał za zadanie w tym roku przedstawić historię swojego założyciela. Miała być to praca grupowa dla klas 5-7, przewodniczącą wybrano Hermione,  która najlepiej znała historię Godryka Gryffindora ze wszystkich uczniów.
- A więc ..
- Nie zaczyna się zdania od " Więc " - zauważyła Hermiona
- Może ty wolisz zacząć ? - Harry był również poddenerwowany jak większość zgromadzonych ale to jego wybrano na rozpoczęcie zebrania
- Dobra,  dobra,  mów już - spojrzała na niego i ucichła
- Dobrze, a zatem zebraliśmy się tu, ponieważ mamy zadanie do wykonania. Kazdy z was wie o co chodzi, cóż może ma ktoś jakie propozycje?  - chłopak rozejrzał się po sali ale nikt się nie wychylil.
- Może ja coś zaproponuje - odezwała się Hermiona, kiedy wstała z miejsca Harry odsunął się aby zrobić miejsce dziewczynie.
-Cóż myślałam nad tym dość długo i wpadłam na pewien pomysł - rozejrzała się po sali i kiedy odnalazła osobę, którą wypatrywała uśmiechnęła się w duchu. \
- Możemy wykorzystać dar Samanthy.. to znaczy nie wykorzystać tylko .. - zaczęła się denerwować i szybko spojrzała na dziewczynę. 
- Już spokojnie Hermiono, nic się nie stało- uśmiechnęła sie lekko i wstała z miejsca. - W jaki sposób chce " wykorzystać" mój "dar" - westchnęła i oparła sie o ścianę. 
- Cóż można wykorzystać wszystkie cztery żywioły - rozejrzała się po sali - wodę , ogień , ziemie i .. 
- Wiatr ! - przerwał jej Ron. Parę uczniów wybuchło śmiechem lecz Hemionie nie było to do niego śpieszno.
- Tak Ron wiatr , brawo dla Ciebie - spojrzała na chłopaka i westchnęła.
- Sam możesz coś zrobić ? - wszyscy skierowali wzrok na blondynkę, która momentalnie zbladła.
- Yyyy ja ,, ehh no niech będzie - uśmiechnęła się lekko do szatynki i podeszła do niej. Nie wiedziała czego od niej oczekuje, co ona ma niby zrobić ? Ludzie znowu to uczucie w lewym ramieniu, zawsze tak się działo jak miała zrobić coś "niesamowitego" Pffff.
- Okey, no dobra to zaczynamy- wyciągnęła przed sobą dłoń i zamknęła oczy. Po je ciele przeszedł dreszcz i kiedy dziewczyna otworzyła oczy przez jej tęczówki przepływały jasne promienie światła, po czym wykonała lekki ruch ręką wytwarzając mały strumień wody. Płynnymi ruchami kierowała wodą w powietrzu tworząc przy tym piękne postacie.
- Może być ? - spojrzała na uczniów, którzy byli tak wpatrzeni w to co dziewczyna robi, że nie zwracali uwagi na to co się dzieje dookoła nich.
-Dobrze może już wystarczy tego przedstawienia- usłyszeli głos za sobą lecz kiedy się odwrócili nikogo tam nie było.
- Jutro o tej samej godzinie się widzimy ! - krzyknął Harry i  po chwili wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy.

Ludzie w co ja się wpakowałam ! - jej głos poznałby nawet w jakby nie widział jej przez wiele lat. Draco właśnie wchodził do Pokoju Życzeń, lubił tu przychodzić, ta cisza pozwalała mu na racjonalne myślenie.
Nie spodziewać sie jednak, że kogoś w nim zastanie, cóż w każdym bądź nie o tej godzinie. Lecz ona tam była stała w stronę okna, nie zauważyła go nawet.Stanął za nią i już chciał coś złośliwego powiedzieć lecz dziewczyna w tym momencie odwróciła się i gdyby nie silne ręce chłopaka wylądowałaby na ziemi.
- Malfoy co Ty tutaj robisz ? - spojrzała na niego, nie miała sił na kłótnie z nim , nie teraz.
- W tej chwili ratuje Cie przed podłogą - uśmiechnął sie do niej łobuzersko i przyciągnął ją do siebie bliżej.
- Tyle to ja też widzę bęcwale - oburzyła sie lecz nie wyrywała się chłopakowi, musiała przyznać, że czuła się dobrze w jego ramionach, bezpiecznie.
-Co Ty tu w ogóle robisz sama ? - odsunął się od niej z niechęcią w oczach lecz nie zauważyła tego.
- A co Cie to interesuje ? Mogę tu być, nikt mi tego nie zabroni a zresztą z tego miejsca mam bliżej do swojej sali - powiedziała i skierowała się w stronę drewnianych drzwi po lewej stronie. O nie moja panno, jeszcze z Tobą nie skończyłem - pomyślał i ruszył za Samanth'ą, był w tej sali chyba ze dwa razy ale doskonale pamiętał rozmieszczenie poszczególnych instrumentów.
- I po co tu przyszedłeś ? Jeszcze Ciebie mi brakuje, ludzie niech ten dzień sie skończy ! - powiedziała unosząc przy tym ręce w geście poddania się i usiała przy fortepianie.
- Sam nie wiem, jakoś tak... ooo - spojrzał na biurko gdzie leżała sterta nut.- Znam to- powiedział pod nosem i wziął jedną z kartek i zaczął przeglądać. Odwrócił się w stronę dziewczyny lecz jej nie ujrzał.
- To jest ulubiona piosenka mojej mamy- usłyszał głos za sobą i gwałtownie sie odwrócił - Kiedy byłam mała śpiewała mi ją, zwłaszcza kiedy sie bałam- wzięła od chłopaka nutu i uśmiechnęła sie sama do siebie.
- Zaśpiewasz ją ? - jego głos był nienaturalnie spokojny, można rzec, że nawet miły.
- Słucham ? Czy właśnie Draco Malfoy spytał sie czy mu zaśpiewam ?- spojrzała na niego wielkimi oczami. Chłopka nic nie powiedział zaśmiał się i spojrzał na nią. W jej oczach można było dostrzec coś tajemniczego, jakby skrywała jakąś tajemnice. 


niedziela, 10 maja 2015

Chwila, chwila, chwila !

Każdy z nas nieraz odczuwał pustkę, stratę. Zerwanie z chłopakiem czy dziewczyną, śmierć kochanego zwierzaka bądź utrata członka rodziny. Ta pustka w środku, która nigdy nie zostanie wypełniona jest jak kara tylko dlaczego?

Samantha jak zawsze widziała chwilę swojego życia. Czuła pod swoją dłonią bicie serca obcej dla niej osoby i szloch kogoś z pokoju obok. " skup się..  Dasz radę "- powtarzała w myślach. I zaczęło się,  jasne światło otoczyło dziewczynę leżącą, a Samantha poczuła jak miłe ciepło rozpływa się po jej wszystkich nerwach. Urywajacy się oddech szatynki uspokoił się i dało się wyczuć,ze jej mięśnie sie rozluzniaja.
- Już dobrze, zaraz poczujesz się lepiej - uśmiechnęła się do dziewczyny i kiedy jasne światło znikło wzięła ją na ręce i polozyla na pobliskiej kanapie.
- Musisz być dzielna - wyszła z pokoju i spojrzała na Profesora.
- Czy.. Czy ona żżżyje?
- Niech Pan do niej idzie,  potrzebuje pana - nic więcej nie powiedziała,  wzięła swoją torbę i wyszła z pomieszczenia. 

Wiele myśli przeplywalo przez jej głowę. Kiedy wchodziła po schodach,  kierując się do swojego dormitorium
była nie obecna, ocknela się kiedy poczuła na swoim ramieniu dłoń. Za nią stał Dyrektor Hogwart'u.
- Witaj Samantho, mam nadzieję, że nie przeszkadzam Ci - jak zawsze uśmiechnięty i spokojny.
- Nie proszę Pana,  o co chodzi?  - wiedziala ,że musiało coś się stać.
- Możemy porozmawiać w  gabinecie?  - rozejrzał się i spojrzał na dziewczynę.
- Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się i już po chwili szli w ciszy.
Kiedy dziewczyna przekroczyła próg zauważyła, że nie są sami. W kącie obok kominka stał wysoki mężczyzna, ubrany w czarny płaszcz i z laską w ręce przyglądał się fotografią.
- Proszę Samantho usiądź - i tak właśnie uczyniła - Chciałbym przedstawić Ci mężczyznę , który nalegał na spotkanie..  Z Tobą .
- Ze mną?  Nic nie rozumiem Profesorze. - Spojrzała na staruszka a on tylko uśmiechnął się do niej ciepło.
- Jest Pani bardzo ciekawą osobą,  Panienko Smith - ten głos już coś jej mówił,  spojrzała się na mężczyznę,ktory cały czas przyglądał sie zdjecią.
- Nie powiedziałabym tak o sobie, uważam się za osobę przeciętną.
- Nie każdy potrafi czarować za pomocą swego głosu bądź bez różdżki i przede wszystkim kontrolować wszystkie cztery żywioły. Jest to coś niespodziewanego  Panienko - westchnęła,  bardzo dobrze o tym wiedziała.
- Taki dar trzeba chronić, dbać.
- Pan nazywa to darem dla mnie jest to przekleństwo - wstała i podeszła do nieznajomego - Nie wie Pan jak to jest kiedy nikt Cię nie rozumie,  uważają Cię dziwadło! - zamknęła oczy i zaczęła liczyc do 10, nie lubiła o tym wspominac. - Czego tak naprawdę Pan chce ode mnie?  - mężczyzna nie odezwał się dopiero po chwili Dyrektor zabrał głos
- Widzisz Samantho zbliżają się ciężkie czasy, wojna, która nas czeka będzie wymagała poświęceń.
Nie będzie łatwo zabić Sama-Wiesz-Kogo.
- Ale przecież Harry Potter jest tym co ma zgładzić GO - spojrzała w ogień, który tak beztrosko się palił.
- Tak , to racja Harry - westchnął staruszek i podszedł do dziewczyny.
- Musisz pamiętać, że wojna bardzo zmienia ludzi..  I, że inny człowiek ma również duży wpływ na drugiego człowieka - uścinął jej ramię i uśmiechnął się.
- Dobrze,  bo dalej nie wiem. Po co Pan mnie tu przyprowadził?  - miała już dość na dziś,  marzyła o kąpieli i spaniu. 
- Aaa tak,  wybacz. W tym roku w Hogwarcie znowu odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy dla klas 6 i 7, chciałbym,zebys zajęła się  organizacjom, jako Prefekt Naczelna jest to w sumie obowiązek,  Twój i Pana Malfoy'a.
- Że co?!  Że niby mam wraz z Malfoy'em organizować Bal?  - szok malował się na jej twarzy,  przecież ona się z nim pozabija !
- Jestem pewny, że Draco chętnie Ci pomoże. Dobrze a teraz zmykaj już spać,  musisz być pewnie bardzo zmęczona,  po tym co się wydarzyło dzisiaj w lochach - spojrzał na nią przez swoje okulary, jak zawsze nic się przed nim nie da ukryć.
- Jak się czuję ta dziewczyna?
- Dzięki Tobie dobrze -dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie.
- To dobrze, w takim razie - spojrzała na Profesora i nieznajomego - Dobranoc .

******************

     Witajcie !
Można powiedzieć, ze wróciłam.  Rozdział taki sobie ale lepszy ryc niż nic xD  Będę stara się pisać dalej !

Obserwatorzy