sobota, 23 sierpnia 2014

Proszę.. pomóż.

- Pani profesor .. co pani tu robi ? - dziewczyna szybko podeszła do opiekunki domu i spojrzała na nią. Na jej starzy malowało się przerażenie. Położyła na ramieniu dziewczyny dłoń patrząc jej w oczy .
- Potrzebuje..cie . oo-on Cie potrzebuje - jej ciało drżało zupełnie jakby zobaczyła Voldemorta .
- Kto ? - powiedziała łapiąc nauczycielkę za ramiona aby dodać jej trochę wsparcia. Samanta nigdy nie widziała,żeby ktoś tak się bał. Widziała wiele razy w ludzkich oczach strach i panikę ale nie spodziewała się tego po opiekunce Gryfindoru.
- Leć do profesora Snapa on Ci wszystko wytłumaczy - powiedziała siadając na pobliski fotel. Dziewczynie nie trzeba było dwa razy powtarzać, szybko wzięła swoją torbę i wybiegła z sali

Biegnąc korytarzem miała w głowie milion myśli,  nie wiedziała co się dzieje ale była pewna, że musi dać z siebie wszystko. Minęła ruchome schody i zbiegła do lochów mijając zdziwionych uczniów. Weszła do sali i to co zobaczyła było dla niej szokiem.  Profesor Snape,  stał przy regale z książkami i trzymał w swojej dłoni zakrwawione pudełeczko.
- Proszę,  pomóż jej- jego wzrok byl jak za mgłą. Ręce zaczynały powoli się trząść a oddech przyszpieszać.
Dziewczyna nic nie powiedziała , szczerze mówiąc sama nie wiedziala co mogła by powiedzieć.  Odłożyła swoją torebkę na biurku i udała się do salonu Nietoperza.  Na samym środku leżała młoda kobieta,  wszędzie było pełno krwi.
- Ja..  Ja..  Nie..  Chci.. aaa. lam.  - powtarzała,  było widać, że ledwo co łapała powietrze.
- Już spokojnie - podeszła Samatha do niej i ukleknela przed nią - Wszystko będzie dobrze - przyłzyla swoją dłoń do serca dziewczyny i zamknela oczy. 

***********************

    Witajcie :)
Wybaczcie, że tak dawno mnie nie było ale nie miałam czasu i weny :( Postaram się częściej tu przybywać, wybaczcie za błędy ale byłam już bardzo zmęczona :(

piątek, 28 marca 2014

Wszyscy kochają sekrety.

  Czy to możliwe ? Ten głos, ten uśmiech , te piękne oczy ... nie to nie może dziać się na prawdę.
Ona jest zbyt idealna, jest zbyt niesamowita, jest zbyt dobra i delikatna. - Leżał na łóżku już od ponad godziny nie mogąc zasnąć. Kiedy zerknął na zegarek była 01:24
- Już czas - szepnął i już po chwili zasnął .

***************************************************



  Jak zawsze o 9:00 Wielka Sala była pełna rozwesolonych uczniów. Kiedy Samantha weszła do sali, wszyscy naglę ucichli po chwili zdało się słychać szepty uczniów, co niektórzy wskazywali na nią palcem. Dziewczyna nie wiedziała o co wszystkim chodzi, przecież nie była ani ubrana wyzywający ani nic z tych rzeczy, chyba, że uczniowie Hogwartu uważają jasne dzinsy, białą bluzkę z nadrukiem, marynarkę czarną i beżową torbę za ubiór nie stosowny.- pomyślała, po czym zajęła miejsce przy stole swego domu. 

  Po śniadaniu udała się razem z resztą gryfonów na eliksiry, które w tym roku mieli z slythelina jak i z jego opiekunem Prof.Slughorn'em nowym nauczycielem.
- Hej Sam - usłyszała za sobą bardzo dobrze znany jej głos, kiedy się odwróciła ujrzała przed sobą zielone tenczówki, które były zasłonięte okularami. 
- Hej Harry - uśmiechnęła się do chłopaka, po czym przytuliła go.
- Gdzie zgubiłeś Rona i Hermionę ?- obejrzała się po korytarzu ale nigdzie nie mogła odnaleźć przyjaciół Harre'go. 
- Wiesz od kiedy postanowili się nie ukrywać i zacząć chodzić ze sobą publicznie często tak znikają. - dało się usłyszeć w jego głosie lekki smutek,coż nie można mu się dziwić od pierwszej klasy tak zwane " szalone trio " było nie rozłączne.
- Nie martw się Harry, daj im trochę czasu,pewnie muszą się nacieszyć sobą.-próbowała go pocieszyć, nie mogła byt wiele zrobić jak go wspierać.Po chwili rozległ się dwonek i uczniowie zaczeli wchodzić do klasy i zajmować miejsca. Samantha jak zawsze wchodziła ostatnia nie lubiła się przepychać przez te małę drzwi,wzrokiem przeszła przez salę. Zobaczyła że Harry siedzi z Ron'em, który właśnie zapinał ostatni guzik swojej koszuli,a Hermiona, która właśnie poprawiała swój krawat siedziała z Ginny.Więc to oznaczało,że jedyne wolne miejsce jest obok.. O NIE , ŻE CO !? ALE TO, ALE TO PRZECIEŻ NIE MOŻLIWĘ- powtarzała cały zas w swojej głowie. Dopiero po chwili podeszła i zajeła miejsce obok.. Malfoya.
- Dzień dobry- usłyszała obok siebie ale nic nie odpowiedziała, nie miała ochoty z nim rozmawiać 
Boże jak on mnie denerwuje, samym tym,że jest. 
- Wiem Smith,że pewnie nikt cie nie nauczył dobrego wychowania ale chyba się odpowiada, czyż nie ?-słychać było,że  chcę ją tylko wyprowadzić z równowagi.
- Nie wiem jak ciebie Malfoy ale mnie nauczona odpowiadać tylko osobą,które są uprzejme.A nie tchórzliwym fretką- doskonale wiedziała,że to wyprowadzi go z równowagi, nagle poczuła na swoim nadgarstku silny ucisk,kiedy chłopak delikatnie pociągną ją do siebie, dziewczyna pisnęła i już była w jego ramionach zamknięta w jego żelaznym uścisku.
- Uważaj do kogo mówisz mała,bo mogę przestać być miły- Draco przybliżył się do niej i zmysłowym ale poważnym głosem wyszeptał jej g\do ucha przegryzając je przy tym a dłonią, którą położył na brzuchu zaczął powoli schodzić na dół.Dziewczyna była sparaliżowana, jego dłonie, jego głos.. Boże co się ze mną dzieje ?! Tak chcesz się powić to proszę bardzo.
 Malfoy był trochę zszokowany, kiedy dziewczyna odwróciła się do niego przodem i spojrzała w oczy.
- Chyba wolę jak jesteś dla mnie nie miły- szepnęła słodko wprost w jego wargi i zamruczała z zadowolona, kiedy naglę złapała go za dłonie i je wykręciła do tyłu tym samym przyciskając go do stołu. 
- Oj Malfoy, myślałam,że się już czegoś nauczyłeś, na przykład tego,że nie drażni się lwa.. bo lewa to ja- powiedziała, pochylając się nad nim. 
 Kiedy puściła jego dłonie i usiadła na swoim miejscu do sali wszedł Profesor. 
-Cisza jeśli łaska, a wiec tak. Dzisiaj kochani będziemy przygotowywać eliksir wzmacniający.

 Lekcję minęły jej wyjątkowo dzisiaj szybko,połowa lekcji była przypomnieniem z poprzednich lat, więc nie miała dużo do pracy, zawsze każdy materiał potrafiła opanować do perfekcji.
 Coż teraz miała dla siebie,miała czas na pasję,na to co kochała i lubiła robić czyli: MUZYKA
Kiedy przekroczyła próg swojej sali muzycznej wreszcie poczuła się zrelaksowana. 
 Sala nie była zbytnio duża, dwie ściany była całe z luster,wszędzie stały jakieś instrumenty: gitary,skrzypce,fortepian,wiolonczela a nawet w rogu znajdowała się harfa. Po lewej stronię przy ścianie stała jasna kanapa przy której stał regał z książkami,fotel i malutki stoliczek.
Samantha uwielbiała tu przychodzić, nawet tylko po to aby rozłożyć się wygodnie w fotelu z kubkiem herbaty i książką. Zawsze czuła się tu jak u siebie,czuła tą magię. Właśnie siadała przy fortepianie i zaczęła grać swoją kochaną melodię, kiedy do sali wszedł...

Witam was kochani.
Wiem, ze bardzo dawno mnie nie było ale nie miałam jak wejść. Chodź pewnie i tak nikt nie czyta tego co piszę, zastanawiam się nad usunięciem bloga ale to jeszcze nie jest pewne. Bardzo bym prosiła tych co czytają moje wypociny a zostawienie komentarza.
  

niedziela, 2 lutego 2014

,, Już czas."

   I co teraz ?! Tylko spokojnie, nie panikuj - podpowiadał jej rozsądek. Szybko rozejrzała się po sali, widać było po niej,że się denerwuje ponieważ cała sala wypełniła się szeptami uczniów . Samantha spojrzała na dyrektora, który był cały czas uśmiechnięty ?! ŻE CO ?! TO JA NIE MAM KOMPLETNEGO POJĘCIA CO MAM ZROBIĆ A ON SIĘ CIESZY ?! - w dziewczynie zaczęła toczyć się walka . Myśl Samantha, myśl - powiedziała pod nosem, delikatnie położyła palce do klawiszy i zamknęła oczy. Minęło chyba z 10 minut cóż przynajmniej ona tak uważała, kiedy nagle ją oświeciło. Otworzyła oczy pokazują swoje lazurowe tęczówki, wstała z miejsca i stanęła na samym środku sali. Wszyscy się jej przypatrywali, czuła na sobie milion spojrzeń lecz jej uwagę przyciągnęła tylko jedna. Kontem oka zauważyła, że pewien ślizgon o jasnych włosach przygląda się jej. Musiała przyznać,że Draco zmienił się od ostatniego pobytu w szkole, stał się jeszcze bardziej przystojniejszy - że co ?! zwariowałaś dziewczyno przecież to Malfoy on nigdy się nie zmienia - skarciła się w myślach .
    Kiedy już stanęła na środku sali wyciągnęła rękę przed siebie i szepnęła " Do mnie " Już po chwili dziewczyna trzymała w dłoniach swoją gitarę, uśmiechnęła się i podeszła do stołu nauczycielskiego. Filch przyniósł jej taboret, na którym dziewczyna wygodnie usiadła, przyłożyła palce do strun ale nic nie zagrała, spojrzała tylko na innych. Kiedy zapanowała już cisza, uśmiechnęła się delikatnie i nic nie grając zaczęła

  Zaczęła grać spokojną melodię, usłyszała jak ktoś za nią delikatnie wystukiwał rytm
- If this is to end in fire .
Then we should all burn together .
Watch the flames climb high into the night .
   Spojrzała na wszystkich 

- Calling out father, oh, . 
Stand by and we will . 
Watch the flames burn auburn on .
The mountain side high . .....
  And if we should die tonight
We should all die together
Raise a glass of wine for the last time
   Spojrzała na swoich przyjaciół i delikatnie się uśmiechnęła
- Calling out father, oh,
Prepare as we will
Watch the flames burn auburn on 
The mountain side
 Wstała z miejsca i odwróciła się do nauczycieli 

- Now I see fire
Inside the mountain...I see fire
Burning the trees And I see fire
Hollowing souls.. I see fire
Blood in the breeze
And I hope that you'll remember me
 Naglę poczuła,że do jej oczy zaczynają napływać łzy, pieśń, którą śpiewała nauczyła ją matka. Potężna czarownica i bardzo odważna, szlachetna . 

And if the night is burning
I will cover my eyes
For if the dark returns
Then my brothers will die
And as the sky is falling down
It crashed into this lonely town
And with that shadow upon the ground
I hear my people screaming out 

Kiedy znowu zajęła swoje miejsce poczuła jak koło niej ktoś stoi, były to dzieciaki z szkolnego chóru, spojrzała na nie i szepnęła - Razem 

- I see fire
(Oh you know I saw a city burning)
Fire
And I see fire
(Feel the heat upon my skin)
Fire
And I see fire
Fire
And I see fire burn auburn on 
The mountain side
   Dziewczyna zagrała ostatnie chwyty i szybkim ruchem wytarła łzy, które spływały po jej policzkach. 
 Cisza . Tylko cisza, która po chwili przerodziła się w oklaski, nie trwały one długo, wiedziała, ze uczniowie są przerażeni wizją wojny, która je czeka. Kiedy dziewczyna wróciła na swoje miejsce, głos zabrał dyrektor, podziękował za wspaniałą pieśń i życzył wszystkich spokojnej nocy. Samantha jako pierwsza wyszła z sali miała dość tego,ze wszyscy ją obserwują, chciała znaleźć się w swoim prywatnym dormitorium by położyć się na łóżku i rozpłakać. Musiała się wypłakać wiedziała, że to jej pomoże ale była zdziwiona, że jeszcze może płakać. Od kąt jej mam umarła płakała co wieczór, potrafiła przez całą noc płakać. 
  
    Wreszcie kiedy dotarła do portretu kobiety z skrzypcami i wypowiedziała hasło " Muzyka ponad wszystko " Weszła do pomieszczenia, było ono nie zbyt duże, po prawej stronie znajdowała się komoda z ciemnego drewna nad którą wisiało wielkie lustro , naprzeciwko znajdowały się drzwi do łazienki i do jej sali muzycznej, która zastała zbudowana kiedy Dumbledore w czwartej klasie usłyszał jak śpiewa nad jeziorem.    Pomiędzy dwoma oknami z parapetami z skrzyniami ( Samantha uwielbiała siedzieć na nich i wpatrywać się w księżyc ) stało łóżko wykonane z ciemnego drewna z baldachimem, który delikatnie opadał na ziemie . Wszystko było w kolorach jej domu czerwono-złotym. Uwielbiała spędzać czas w tej komnacie, czuła się tu bezpieczna.

   Podeszła do szafy i wyjęła spodnie oraz koszulkę od piżamy i udała się do łazienki, była ona w jasnych kolorach błękitu, dziewczyna odkręciła wodę do wielkiej wanny i nalała płynu. Podeszła do lustra i przyjrzała się sobie, pod oczami miała dość widoczne sińce, była blada co do niej było nie podobne, jej włosy nie były już tak błyszczące, mocne i zdrowe, przypominały w teraz siano, które ciężko ułożyć. Rozpuściła włosy, po czym je rozczesała, szybko się rozebrała i weszła do niezwykle wygodnej wanny . Spojrzała się na swoje ciało, była wychudzona, było można zauważyć jej kości biodrowe nie chciała na siebie patrzeć. 
    Po 15 minutach wyszła z łazienki ubrana w swoją ulubioną piżamę, rozczesała mokre włosy po czym związała je w kok aby mieć rano loki. Położyła się na łóżku zerkając na zegarek 01:24 jak to możliwe. 
Przykryła się kołdrą oraz kocem, zawsze w nocy było jej zimno. Jak co roku
 zasypiając myślała nad tym co chce w tym roku osiągnąć - Już czas - powiedziała zaspanym głosem i już po chwili przeniosła się do krainy Orfeusza . 

******************************************************************


Witam wszystkich.
Na początku chciałam przeprosić, nie było mnie bardzo długo ale nie miałam czasu i wena nie za bardzo chciała ze mną współpracować . Ale oto jestem, wróciłam z nową weną i wieloma pomysłami.
Osobiście nie jestem zbytnio zachwycona z rozdziału ale musiałam coś napisać, cóż mam nadzieje, ze chociaż wam się spodoba : ) 


Obserwatorzy