sobota, 23 maja 2015

Tajemnica?

Dni mijały bardzo szybko,  nauczyciele nie dawali za wygraną. Nauki było bardzo dużo, więc większość uczniów widziano w bibliotece lub na błoniach z książkami.  Tak mijał wrzesień i październik, na początku listopada miała być tak zwana " Noc duchów". Każdy z domów miał za zadanie w tym roku przedstawić historię swojego założyciela. Miała być to praca grupowa dla klas 5-7, przewodniczącą wybrano Hermione,  która najlepiej znała historię Godryka Gryffindora ze wszystkich uczniów.
- A więc ..
- Nie zaczyna się zdania od " Więc " - zauważyła Hermiona
- Może ty wolisz zacząć ? - Harry był również poddenerwowany jak większość zgromadzonych ale to jego wybrano na rozpoczęcie zebrania
- Dobra,  dobra,  mów już - spojrzała na niego i ucichła
- Dobrze, a zatem zebraliśmy się tu, ponieważ mamy zadanie do wykonania. Kazdy z was wie o co chodzi, cóż może ma ktoś jakie propozycje?  - chłopak rozejrzał się po sali ale nikt się nie wychylil.
- Może ja coś zaproponuje - odezwała się Hermiona, kiedy wstała z miejsca Harry odsunął się aby zrobić miejsce dziewczynie.
-Cóż myślałam nad tym dość długo i wpadłam na pewien pomysł - rozejrzała się po sali i kiedy odnalazła osobę, którą wypatrywała uśmiechnęła się w duchu. \
- Możemy wykorzystać dar Samanthy.. to znaczy nie wykorzystać tylko .. - zaczęła się denerwować i szybko spojrzała na dziewczynę. 
- Już spokojnie Hermiono, nic się nie stało- uśmiechnęła sie lekko i wstała z miejsca. - W jaki sposób chce " wykorzystać" mój "dar" - westchnęła i oparła sie o ścianę. 
- Cóż można wykorzystać wszystkie cztery żywioły - rozejrzała się po sali - wodę , ogień , ziemie i .. 
- Wiatr ! - przerwał jej Ron. Parę uczniów wybuchło śmiechem lecz Hemionie nie było to do niego śpieszno.
- Tak Ron wiatr , brawo dla Ciebie - spojrzała na chłopaka i westchnęła.
- Sam możesz coś zrobić ? - wszyscy skierowali wzrok na blondynkę, która momentalnie zbladła.
- Yyyy ja ,, ehh no niech będzie - uśmiechnęła się lekko do szatynki i podeszła do niej. Nie wiedziała czego od niej oczekuje, co ona ma niby zrobić ? Ludzie znowu to uczucie w lewym ramieniu, zawsze tak się działo jak miała zrobić coś "niesamowitego" Pffff.
- Okey, no dobra to zaczynamy- wyciągnęła przed sobą dłoń i zamknęła oczy. Po je ciele przeszedł dreszcz i kiedy dziewczyna otworzyła oczy przez jej tęczówki przepływały jasne promienie światła, po czym wykonała lekki ruch ręką wytwarzając mały strumień wody. Płynnymi ruchami kierowała wodą w powietrzu tworząc przy tym piękne postacie.
- Może być ? - spojrzała na uczniów, którzy byli tak wpatrzeni w to co dziewczyna robi, że nie zwracali uwagi na to co się dzieje dookoła nich.
-Dobrze może już wystarczy tego przedstawienia- usłyszeli głos za sobą lecz kiedy się odwrócili nikogo tam nie było.
- Jutro o tej samej godzinie się widzimy ! - krzyknął Harry i  po chwili wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy.

Ludzie w co ja się wpakowałam ! - jej głos poznałby nawet w jakby nie widział jej przez wiele lat. Draco właśnie wchodził do Pokoju Życzeń, lubił tu przychodzić, ta cisza pozwalała mu na racjonalne myślenie.
Nie spodziewać sie jednak, że kogoś w nim zastanie, cóż w każdym bądź nie o tej godzinie. Lecz ona tam była stała w stronę okna, nie zauważyła go nawet.Stanął za nią i już chciał coś złośliwego powiedzieć lecz dziewczyna w tym momencie odwróciła się i gdyby nie silne ręce chłopaka wylądowałaby na ziemi.
- Malfoy co Ty tutaj robisz ? - spojrzała na niego, nie miała sił na kłótnie z nim , nie teraz.
- W tej chwili ratuje Cie przed podłogą - uśmiechnął sie do niej łobuzersko i przyciągnął ją do siebie bliżej.
- Tyle to ja też widzę bęcwale - oburzyła sie lecz nie wyrywała się chłopakowi, musiała przyznać, że czuła się dobrze w jego ramionach, bezpiecznie.
-Co Ty tu w ogóle robisz sama ? - odsunął się od niej z niechęcią w oczach lecz nie zauważyła tego.
- A co Cie to interesuje ? Mogę tu być, nikt mi tego nie zabroni a zresztą z tego miejsca mam bliżej do swojej sali - powiedziała i skierowała się w stronę drewnianych drzwi po lewej stronie. O nie moja panno, jeszcze z Tobą nie skończyłem - pomyślał i ruszył za Samanth'ą, był w tej sali chyba ze dwa razy ale doskonale pamiętał rozmieszczenie poszczególnych instrumentów.
- I po co tu przyszedłeś ? Jeszcze Ciebie mi brakuje, ludzie niech ten dzień sie skończy ! - powiedziała unosząc przy tym ręce w geście poddania się i usiała przy fortepianie.
- Sam nie wiem, jakoś tak... ooo - spojrzał na biurko gdzie leżała sterta nut.- Znam to- powiedział pod nosem i wziął jedną z kartek i zaczął przeglądać. Odwrócił się w stronę dziewczyny lecz jej nie ujrzał.
- To jest ulubiona piosenka mojej mamy- usłyszał głos za sobą i gwałtownie sie odwrócił - Kiedy byłam mała śpiewała mi ją, zwłaszcza kiedy sie bałam- wzięła od chłopaka nutu i uśmiechnęła sie sama do siebie.
- Zaśpiewasz ją ? - jego głos był nienaturalnie spokojny, można rzec, że nawet miły.
- Słucham ? Czy właśnie Draco Malfoy spytał sie czy mu zaśpiewam ?- spojrzała na niego wielkimi oczami. Chłopka nic nie powiedział zaśmiał się i spojrzał na nią. W jej oczach można było dostrzec coś tajemniczego, jakby skrywała jakąś tajemnice. 


niedziela, 10 maja 2015

Chwila, chwila, chwila !

Każdy z nas nieraz odczuwał pustkę, stratę. Zerwanie z chłopakiem czy dziewczyną, śmierć kochanego zwierzaka bądź utrata członka rodziny. Ta pustka w środku, która nigdy nie zostanie wypełniona jest jak kara tylko dlaczego?

Samantha jak zawsze widziała chwilę swojego życia. Czuła pod swoją dłonią bicie serca obcej dla niej osoby i szloch kogoś z pokoju obok. " skup się..  Dasz radę "- powtarzała w myślach. I zaczęło się,  jasne światło otoczyło dziewczynę leżącą, a Samantha poczuła jak miłe ciepło rozpływa się po jej wszystkich nerwach. Urywajacy się oddech szatynki uspokoił się i dało się wyczuć,ze jej mięśnie sie rozluzniaja.
- Już dobrze, zaraz poczujesz się lepiej - uśmiechnęła się do dziewczyny i kiedy jasne światło znikło wzięła ją na ręce i polozyla na pobliskiej kanapie.
- Musisz być dzielna - wyszła z pokoju i spojrzała na Profesora.
- Czy.. Czy ona żżżyje?
- Niech Pan do niej idzie,  potrzebuje pana - nic więcej nie powiedziała,  wzięła swoją torbę i wyszła z pomieszczenia. 

Wiele myśli przeplywalo przez jej głowę. Kiedy wchodziła po schodach,  kierując się do swojego dormitorium
była nie obecna, ocknela się kiedy poczuła na swoim ramieniu dłoń. Za nią stał Dyrektor Hogwart'u.
- Witaj Samantho, mam nadzieję, że nie przeszkadzam Ci - jak zawsze uśmiechnięty i spokojny.
- Nie proszę Pana,  o co chodzi?  - wiedziala ,że musiało coś się stać.
- Możemy porozmawiać w  gabinecie?  - rozejrzał się i spojrzał na dziewczynę.
- Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się i już po chwili szli w ciszy.
Kiedy dziewczyna przekroczyła próg zauważyła, że nie są sami. W kącie obok kominka stał wysoki mężczyzna, ubrany w czarny płaszcz i z laską w ręce przyglądał się fotografią.
- Proszę Samantho usiądź - i tak właśnie uczyniła - Chciałbym przedstawić Ci mężczyznę , który nalegał na spotkanie..  Z Tobą .
- Ze mną?  Nic nie rozumiem Profesorze. - Spojrzała na staruszka a on tylko uśmiechnął się do niej ciepło.
- Jest Pani bardzo ciekawą osobą,  Panienko Smith - ten głos już coś jej mówił,  spojrzała się na mężczyznę,ktory cały czas przyglądał sie zdjecią.
- Nie powiedziałabym tak o sobie, uważam się za osobę przeciętną.
- Nie każdy potrafi czarować za pomocą swego głosu bądź bez różdżki i przede wszystkim kontrolować wszystkie cztery żywioły. Jest to coś niespodziewanego  Panienko - westchnęła,  bardzo dobrze o tym wiedziała.
- Taki dar trzeba chronić, dbać.
- Pan nazywa to darem dla mnie jest to przekleństwo - wstała i podeszła do nieznajomego - Nie wie Pan jak to jest kiedy nikt Cię nie rozumie,  uważają Cię dziwadło! - zamknęła oczy i zaczęła liczyc do 10, nie lubiła o tym wspominac. - Czego tak naprawdę Pan chce ode mnie?  - mężczyzna nie odezwał się dopiero po chwili Dyrektor zabrał głos
- Widzisz Samantho zbliżają się ciężkie czasy, wojna, która nas czeka będzie wymagała poświęceń.
Nie będzie łatwo zabić Sama-Wiesz-Kogo.
- Ale przecież Harry Potter jest tym co ma zgładzić GO - spojrzała w ogień, który tak beztrosko się palił.
- Tak , to racja Harry - westchnął staruszek i podszedł do dziewczyny.
- Musisz pamiętać, że wojna bardzo zmienia ludzi..  I, że inny człowiek ma również duży wpływ na drugiego człowieka - uścinął jej ramię i uśmiechnął się.
- Dobrze,  bo dalej nie wiem. Po co Pan mnie tu przyprowadził?  - miała już dość na dziś,  marzyła o kąpieli i spaniu. 
- Aaa tak,  wybacz. W tym roku w Hogwarcie znowu odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy dla klas 6 i 7, chciałbym,zebys zajęła się  organizacjom, jako Prefekt Naczelna jest to w sumie obowiązek,  Twój i Pana Malfoy'a.
- Że co?!  Że niby mam wraz z Malfoy'em organizować Bal?  - szok malował się na jej twarzy,  przecież ona się z nim pozabija !
- Jestem pewny, że Draco chętnie Ci pomoże. Dobrze a teraz zmykaj już spać,  musisz być pewnie bardzo zmęczona,  po tym co się wydarzyło dzisiaj w lochach - spojrzał na nią przez swoje okulary, jak zawsze nic się przed nim nie da ukryć.
- Jak się czuję ta dziewczyna?
- Dzięki Tobie dobrze -dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie.
- To dobrze, w takim razie - spojrzała na Profesora i nieznajomego - Dobranoc .

******************

     Witajcie !
Można powiedzieć, ze wróciłam.  Rozdział taki sobie ale lepszy ryc niż nic xD  Będę stara się pisać dalej !

sobota, 23 sierpnia 2014

Proszę.. pomóż.

- Pani profesor .. co pani tu robi ? - dziewczyna szybko podeszła do opiekunki domu i spojrzała na nią. Na jej starzy malowało się przerażenie. Położyła na ramieniu dziewczyny dłoń patrząc jej w oczy .
- Potrzebuje..cie . oo-on Cie potrzebuje - jej ciało drżało zupełnie jakby zobaczyła Voldemorta .
- Kto ? - powiedziała łapiąc nauczycielkę za ramiona aby dodać jej trochę wsparcia. Samanta nigdy nie widziała,żeby ktoś tak się bał. Widziała wiele razy w ludzkich oczach strach i panikę ale nie spodziewała się tego po opiekunce Gryfindoru.
- Leć do profesora Snapa on Ci wszystko wytłumaczy - powiedziała siadając na pobliski fotel. Dziewczynie nie trzeba było dwa razy powtarzać, szybko wzięła swoją torbę i wybiegła z sali

Biegnąc korytarzem miała w głowie milion myśli,  nie wiedziała co się dzieje ale była pewna, że musi dać z siebie wszystko. Minęła ruchome schody i zbiegła do lochów mijając zdziwionych uczniów. Weszła do sali i to co zobaczyła było dla niej szokiem.  Profesor Snape,  stał przy regale z książkami i trzymał w swojej dłoni zakrwawione pudełeczko.
- Proszę,  pomóż jej- jego wzrok byl jak za mgłą. Ręce zaczynały powoli się trząść a oddech przyszpieszać.
Dziewczyna nic nie powiedziała , szczerze mówiąc sama nie wiedziala co mogła by powiedzieć.  Odłożyła swoją torebkę na biurku i udała się do salonu Nietoperza.  Na samym środku leżała młoda kobieta,  wszędzie było pełno krwi.
- Ja..  Ja..  Nie..  Chci.. aaa. lam.  - powtarzała,  było widać, że ledwo co łapała powietrze.
- Już spokojnie - podeszła Samatha do niej i ukleknela przed nią - Wszystko będzie dobrze - przyłzyla swoją dłoń do serca dziewczyny i zamknela oczy. 

***********************

    Witajcie :)
Wybaczcie, że tak dawno mnie nie było ale nie miałam czasu i weny :( Postaram się częściej tu przybywać, wybaczcie za błędy ale byłam już bardzo zmęczona :(

piątek, 28 marca 2014

Wszyscy kochają sekrety.

  Czy to możliwe ? Ten głos, ten uśmiech , te piękne oczy ... nie to nie może dziać się na prawdę.
Ona jest zbyt idealna, jest zbyt niesamowita, jest zbyt dobra i delikatna. - Leżał na łóżku już od ponad godziny nie mogąc zasnąć. Kiedy zerknął na zegarek była 01:24
- Już czas - szepnął i już po chwili zasnął .

***************************************************



  Jak zawsze o 9:00 Wielka Sala była pełna rozwesolonych uczniów. Kiedy Samantha weszła do sali, wszyscy naglę ucichli po chwili zdało się słychać szepty uczniów, co niektórzy wskazywali na nią palcem. Dziewczyna nie wiedziała o co wszystkim chodzi, przecież nie była ani ubrana wyzywający ani nic z tych rzeczy, chyba, że uczniowie Hogwartu uważają jasne dzinsy, białą bluzkę z nadrukiem, marynarkę czarną i beżową torbę za ubiór nie stosowny.- pomyślała, po czym zajęła miejsce przy stole swego domu. 

  Po śniadaniu udała się razem z resztą gryfonów na eliksiry, które w tym roku mieli z slythelina jak i z jego opiekunem Prof.Slughorn'em nowym nauczycielem.
- Hej Sam - usłyszała za sobą bardzo dobrze znany jej głos, kiedy się odwróciła ujrzała przed sobą zielone tenczówki, które były zasłonięte okularami. 
- Hej Harry - uśmiechnęła się do chłopaka, po czym przytuliła go.
- Gdzie zgubiłeś Rona i Hermionę ?- obejrzała się po korytarzu ale nigdzie nie mogła odnaleźć przyjaciół Harre'go. 
- Wiesz od kiedy postanowili się nie ukrywać i zacząć chodzić ze sobą publicznie często tak znikają. - dało się usłyszeć w jego głosie lekki smutek,coż nie można mu się dziwić od pierwszej klasy tak zwane " szalone trio " było nie rozłączne.
- Nie martw się Harry, daj im trochę czasu,pewnie muszą się nacieszyć sobą.-próbowała go pocieszyć, nie mogła byt wiele zrobić jak go wspierać.Po chwili rozległ się dwonek i uczniowie zaczeli wchodzić do klasy i zajmować miejsca. Samantha jak zawsze wchodziła ostatnia nie lubiła się przepychać przez te małę drzwi,wzrokiem przeszła przez salę. Zobaczyła że Harry siedzi z Ron'em, który właśnie zapinał ostatni guzik swojej koszuli,a Hermiona, która właśnie poprawiała swój krawat siedziała z Ginny.Więc to oznaczało,że jedyne wolne miejsce jest obok.. O NIE , ŻE CO !? ALE TO, ALE TO PRZECIEŻ NIE MOŻLIWĘ- powtarzała cały zas w swojej głowie. Dopiero po chwili podeszła i zajeła miejsce obok.. Malfoya.
- Dzień dobry- usłyszała obok siebie ale nic nie odpowiedziała, nie miała ochoty z nim rozmawiać 
Boże jak on mnie denerwuje, samym tym,że jest. 
- Wiem Smith,że pewnie nikt cie nie nauczył dobrego wychowania ale chyba się odpowiada, czyż nie ?-słychać było,że  chcę ją tylko wyprowadzić z równowagi.
- Nie wiem jak ciebie Malfoy ale mnie nauczona odpowiadać tylko osobą,które są uprzejme.A nie tchórzliwym fretką- doskonale wiedziała,że to wyprowadzi go z równowagi, nagle poczuła na swoim nadgarstku silny ucisk,kiedy chłopak delikatnie pociągną ją do siebie, dziewczyna pisnęła i już była w jego ramionach zamknięta w jego żelaznym uścisku.
- Uważaj do kogo mówisz mała,bo mogę przestać być miły- Draco przybliżył się do niej i zmysłowym ale poważnym głosem wyszeptał jej g\do ucha przegryzając je przy tym a dłonią, którą położył na brzuchu zaczął powoli schodzić na dół.Dziewczyna była sparaliżowana, jego dłonie, jego głos.. Boże co się ze mną dzieje ?! Tak chcesz się powić to proszę bardzo.
 Malfoy był trochę zszokowany, kiedy dziewczyna odwróciła się do niego przodem i spojrzała w oczy.
- Chyba wolę jak jesteś dla mnie nie miły- szepnęła słodko wprost w jego wargi i zamruczała z zadowolona, kiedy naglę złapała go za dłonie i je wykręciła do tyłu tym samym przyciskając go do stołu. 
- Oj Malfoy, myślałam,że się już czegoś nauczyłeś, na przykład tego,że nie drażni się lwa.. bo lewa to ja- powiedziała, pochylając się nad nim. 
 Kiedy puściła jego dłonie i usiadła na swoim miejscu do sali wszedł Profesor. 
-Cisza jeśli łaska, a wiec tak. Dzisiaj kochani będziemy przygotowywać eliksir wzmacniający.

 Lekcję minęły jej wyjątkowo dzisiaj szybko,połowa lekcji była przypomnieniem z poprzednich lat, więc nie miała dużo do pracy, zawsze każdy materiał potrafiła opanować do perfekcji.
 Coż teraz miała dla siebie,miała czas na pasję,na to co kochała i lubiła robić czyli: MUZYKA
Kiedy przekroczyła próg swojej sali muzycznej wreszcie poczuła się zrelaksowana. 
 Sala nie była zbytnio duża, dwie ściany była całe z luster,wszędzie stały jakieś instrumenty: gitary,skrzypce,fortepian,wiolonczela a nawet w rogu znajdowała się harfa. Po lewej stronię przy ścianie stała jasna kanapa przy której stał regał z książkami,fotel i malutki stoliczek.
Samantha uwielbiała tu przychodzić, nawet tylko po to aby rozłożyć się wygodnie w fotelu z kubkiem herbaty i książką. Zawsze czuła się tu jak u siebie,czuła tą magię. Właśnie siadała przy fortepianie i zaczęła grać swoją kochaną melodię, kiedy do sali wszedł...

Witam was kochani.
Wiem, ze bardzo dawno mnie nie było ale nie miałam jak wejść. Chodź pewnie i tak nikt nie czyta tego co piszę, zastanawiam się nad usunięciem bloga ale to jeszcze nie jest pewne. Bardzo bym prosiła tych co czytają moje wypociny a zostawienie komentarza.
  

niedziela, 2 lutego 2014

,, Już czas."

   I co teraz ?! Tylko spokojnie, nie panikuj - podpowiadał jej rozsądek. Szybko rozejrzała się po sali, widać było po niej,że się denerwuje ponieważ cała sala wypełniła się szeptami uczniów . Samantha spojrzała na dyrektora, który był cały czas uśmiechnięty ?! ŻE CO ?! TO JA NIE MAM KOMPLETNEGO POJĘCIA CO MAM ZROBIĆ A ON SIĘ CIESZY ?! - w dziewczynie zaczęła toczyć się walka . Myśl Samantha, myśl - powiedziała pod nosem, delikatnie położyła palce do klawiszy i zamknęła oczy. Minęło chyba z 10 minut cóż przynajmniej ona tak uważała, kiedy nagle ją oświeciło. Otworzyła oczy pokazują swoje lazurowe tęczówki, wstała z miejsca i stanęła na samym środku sali. Wszyscy się jej przypatrywali, czuła na sobie milion spojrzeń lecz jej uwagę przyciągnęła tylko jedna. Kontem oka zauważyła, że pewien ślizgon o jasnych włosach przygląda się jej. Musiała przyznać,że Draco zmienił się od ostatniego pobytu w szkole, stał się jeszcze bardziej przystojniejszy - że co ?! zwariowałaś dziewczyno przecież to Malfoy on nigdy się nie zmienia - skarciła się w myślach .
    Kiedy już stanęła na środku sali wyciągnęła rękę przed siebie i szepnęła " Do mnie " Już po chwili dziewczyna trzymała w dłoniach swoją gitarę, uśmiechnęła się i podeszła do stołu nauczycielskiego. Filch przyniósł jej taboret, na którym dziewczyna wygodnie usiadła, przyłożyła palce do strun ale nic nie zagrała, spojrzała tylko na innych. Kiedy zapanowała już cisza, uśmiechnęła się delikatnie i nic nie grając zaczęła

  Zaczęła grać spokojną melodię, usłyszała jak ktoś za nią delikatnie wystukiwał rytm
- If this is to end in fire .
Then we should all burn together .
Watch the flames climb high into the night .
   Spojrzała na wszystkich 

- Calling out father, oh, . 
Stand by and we will . 
Watch the flames burn auburn on .
The mountain side high . .....
  And if we should die tonight
We should all die together
Raise a glass of wine for the last time
   Spojrzała na swoich przyjaciół i delikatnie się uśmiechnęła
- Calling out father, oh,
Prepare as we will
Watch the flames burn auburn on 
The mountain side
 Wstała z miejsca i odwróciła się do nauczycieli 

- Now I see fire
Inside the mountain...I see fire
Burning the trees And I see fire
Hollowing souls.. I see fire
Blood in the breeze
And I hope that you'll remember me
 Naglę poczuła,że do jej oczy zaczynają napływać łzy, pieśń, którą śpiewała nauczyła ją matka. Potężna czarownica i bardzo odważna, szlachetna . 

And if the night is burning
I will cover my eyes
For if the dark returns
Then my brothers will die
And as the sky is falling down
It crashed into this lonely town
And with that shadow upon the ground
I hear my people screaming out 

Kiedy znowu zajęła swoje miejsce poczuła jak koło niej ktoś stoi, były to dzieciaki z szkolnego chóru, spojrzała na nie i szepnęła - Razem 

- I see fire
(Oh you know I saw a city burning)
Fire
And I see fire
(Feel the heat upon my skin)
Fire
And I see fire
Fire
And I see fire burn auburn on 
The mountain side
   Dziewczyna zagrała ostatnie chwyty i szybkim ruchem wytarła łzy, które spływały po jej policzkach. 
 Cisza . Tylko cisza, która po chwili przerodziła się w oklaski, nie trwały one długo, wiedziała, ze uczniowie są przerażeni wizją wojny, która je czeka. Kiedy dziewczyna wróciła na swoje miejsce, głos zabrał dyrektor, podziękował za wspaniałą pieśń i życzył wszystkich spokojnej nocy. Samantha jako pierwsza wyszła z sali miała dość tego,ze wszyscy ją obserwują, chciała znaleźć się w swoim prywatnym dormitorium by położyć się na łóżku i rozpłakać. Musiała się wypłakać wiedziała, że to jej pomoże ale była zdziwiona, że jeszcze może płakać. Od kąt jej mam umarła płakała co wieczór, potrafiła przez całą noc płakać. 
  
    Wreszcie kiedy dotarła do portretu kobiety z skrzypcami i wypowiedziała hasło " Muzyka ponad wszystko " Weszła do pomieszczenia, było ono nie zbyt duże, po prawej stronie znajdowała się komoda z ciemnego drewna nad którą wisiało wielkie lustro , naprzeciwko znajdowały się drzwi do łazienki i do jej sali muzycznej, która zastała zbudowana kiedy Dumbledore w czwartej klasie usłyszał jak śpiewa nad jeziorem.    Pomiędzy dwoma oknami z parapetami z skrzyniami ( Samantha uwielbiała siedzieć na nich i wpatrywać się w księżyc ) stało łóżko wykonane z ciemnego drewna z baldachimem, który delikatnie opadał na ziemie . Wszystko było w kolorach jej domu czerwono-złotym. Uwielbiała spędzać czas w tej komnacie, czuła się tu bezpieczna.

   Podeszła do szafy i wyjęła spodnie oraz koszulkę od piżamy i udała się do łazienki, była ona w jasnych kolorach błękitu, dziewczyna odkręciła wodę do wielkiej wanny i nalała płynu. Podeszła do lustra i przyjrzała się sobie, pod oczami miała dość widoczne sińce, była blada co do niej było nie podobne, jej włosy nie były już tak błyszczące, mocne i zdrowe, przypominały w teraz siano, które ciężko ułożyć. Rozpuściła włosy, po czym je rozczesała, szybko się rozebrała i weszła do niezwykle wygodnej wanny . Spojrzała się na swoje ciało, była wychudzona, było można zauważyć jej kości biodrowe nie chciała na siebie patrzeć. 
    Po 15 minutach wyszła z łazienki ubrana w swoją ulubioną piżamę, rozczesała mokre włosy po czym związała je w kok aby mieć rano loki. Położyła się na łóżku zerkając na zegarek 01:24 jak to możliwe. 
Przykryła się kołdrą oraz kocem, zawsze w nocy było jej zimno. Jak co roku
 zasypiając myślała nad tym co chce w tym roku osiągnąć - Już czas - powiedziała zaspanym głosem i już po chwili przeniosła się do krainy Orfeusza . 

******************************************************************


Witam wszystkich.
Na początku chciałam przeprosić, nie było mnie bardzo długo ale nie miałam czasu i wena nie za bardzo chciała ze mną współpracować . Ale oto jestem, wróciłam z nową weną i wieloma pomysłami.
Osobiście nie jestem zbytnio zachwycona z rozdziału ale musiałam coś napisać, cóż mam nadzieje, ze chociaż wam się spodoba : ) 


niedziela, 29 września 2013

Czasem los płata nam figle .

   Dziewczyna smacznie spała kiedy poczuła na sobie czyś wzrok, nie przejeła się tym zbytnio. Po chwili poczuła jak pod nia ugina się delikatnie siedzenie, miała już otworzyć oczy kiedy nagle zerwała się z miejsca i szybkim ruchem wyciągnęła słuchawki z uszu .
- CZYŚ TY OSZALAŁ - spojrzała na osobę, która już stała obok niej. Lazurowe czy napotkały stalowe, przyjrzała się chłopakowi . O nie , tylko nie .. - pomyślała.
- Mogłabyś grzeczniej i ciszej ?- przyjrzał się jej miała na sobie jasne spodnie, które idealnie podkreślały jej długie, zgrabne nogi, kremową bluzkę z dekoldem w kształcie serca i dłoni sweter o kolorze ciemnego błękitu.Spojrzał na nią i zauważył, że jest nieco wyższa niż przedtem , kiedy spojrzał w dół zauważył, że dziewczyna ma na sobie czarne szpilki. Musiał przyznać, że się zmieniła i na lepiej. Kiedy spojrzał na jej twarz ujrzał pod oczami delikatne sińce. Musiała płakać.
-czego Ty chcesz ode mnie ? Dziękuje za pobudkę teraz możesz zjeżdżać - powiedziała obojętnie i już miała usiąść kiedy poczuła jak silne dłonie chłopaka zaciskają się na jej ramieniach , przybliżając ją do niego.
- już ci chyba powiedziałem, żebyś mówiła grzeczniej - szepnął jej do ucha, przybliżając swoje wargi do jej szyji - Chyba nie chcesz bym przestał nas sobą panować. - dziewczyna zamarła, nie wiedziała co ma zrobić, nigdy Malfoy tak się w jej stosunu nie zachowywał. Kiedy poczuła na szyji jego oddech przeszły ją dreszcze PODNIECENIA ?! ŻE CO ?! O NIE , NIE , NIE .. - pomyślała szybko, wyrwała się chłopakowi z uścisku i ruszyła w stronę wyjścia
- Ej nie skończyłem z tobą mała - chłopak już miał znowu złapać dziewczynę kiedy ona go wyprzedziła . Złapała go za nadgartek po czym przyparła do szyby.
- Nie mów do mnie mała - szepnęła mu do ucha, kiedy puściła go , wybiegła na korytarz i skierowała się do przedziału prefektów . Nigdy nie zrobiła czegoś takiego, może to co ją niedawno spotkało uwolniło w niej tę siłę.

   Kiedy weszła do środka na miejscu byli już prawie wszyscy,uśmiechnęła się do każdego i zajęła swoje miejsce. Chwilę później do przedziału wszedł Draco, spojrzał na blondynkę, która się złośliwie uśmiechnęła pod nosem. Na zebraniu nic ciekawego się nie działo jak zwykle mowa i niebezpieczeństwie, walka dobra ze złem, podział na patrole i takie tam. Kiedy pociąg w końcu się zatrzymał wszyscy byli podnieceni, pierwszoroczniaki piszczały z radość kiedy już podążyły za Hagridem. Samantha wzięła swój plecak, kufer i gitarę, po czym udała się w stronę powozów.
Chwilę później wchodziła już do wielkiej sali , zachwycając się jej wyglądem. Usiadła na swoim miejscu, witając sie ze wszystkimi pod rodzę.Spojrzała na stół nauczycieli, zauważyła w końcie fortepian. Wiedziała, ze tego roczna pieśń będzie grana przez nią, zresztą jak co roku. Jak zwykle zaczęło się od przydzielenia pierwszoroczniaków do poszczególnym domów. Potem krótkie przemówienie dyrektora i pieśń. Kiedy Samantha szła w kierunku fortepianu czuła na sobie spojrzenia wielu uczniów, usiadła przed instrumentem i spojrzała na swoje nuty, które zostały przygotowane przez ..zaraz gdzie są NUTY !?
Samantha trzymała w ręku jedynie białą kartkę z napisem : Liczę na ciebie
 .
Super i co teraz.. !?

*******************************************************************

Rozdział bardzo krótki ale nie miałam wgl weny a chciałam coś dodać . Przepraszam was ;c


sobota, 14 września 2013

1. Początki są trudne .

Odczuwamy ból, nie tylko fizyczny ale i psychiczny. Co wtedy czujemy ? Moim zdaniem ból psychiczny jest gorszy od fizycznego. Czujemy jak coś w nas pęka, mamy ochotę usiąść w kącie i się rozpłakać ale po chwili mamy ochotę się wyżyć. Podnosimy się na ostatkach sił, bierzemy pierwszą lepszą rzeczy i rzucamy nią jak najmocniej. W pewnym sensie czujemy ulgę ale niestety tylko na chwilę. Po chwili łzy znowu proszę o wolność a my je uwalniamy. W pewnym momencie chcemy uciec jak najdalej, wybiec przed siebie i nie odwracać się . Ale czy na pewno to jest TEN ból psychiczny ?


Samantha siedziała na jednej z ławek w parku, była cała przemoczona , ponieważ lał niemiłosiernie mocno.

Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała w niebo, poczuła jak na jej zaczerwionej twarzy rozbijają się przyjemnie zimne krople. Mogłaby tak trwać przez cały czas, nie chciała myśleć i tym co właśnie się stało.
Nie mogła się z tym pogodzić, przyjąć do wiadomości aż do dzisiaj, kiedy ubrana w czarną sukienkę z długim rękawem, sięgającą do kolan do tego czarne baleriny i włosy spięte w kok, patrzała swoimi lazurowymi oczami jak trumna, w której znajdowała się jej zmarła matka, zostanie przysypana ziemią.
Widząc to uciekła z cmentarza zostawiając wszystkich w lekkim szoku.



Minęła 02:00 a dziewczyna dalej nie wracała do domu . Poco ma tam wracać m poco ma wracać do pustego mieszkania - przeszło jej przez głowę. Siedząc cały czas na tej samej ławce myślała o tym co by robiła w tej chwili jakby jej mama żyła. Pewnie siedziały przy we dwie przed kominkiem pijąc herbatę i rozmawiając o jutrzejszym dniu.

Właśnie, jutro miała zacząć swój szósty rok w Hogwar'cie. Miał być to wspaniały rok dla dziewczyny, nie dawno dowiedziała się, że została prefektem naczelnym, jej mam zawsze marzyła by córka ostrzyła tą cenną odznakę. Wybiła 3:27 kiedy dziewczyna wstała z ławki i udała się do pustego, zimnego domu ,



****************************************************



Jak zwykle od tej porze peron 9 i 3/4 był zatłoczony nie tylko dzieciakami jak i rodzicami, którzy odprowadzają swoje pociechy i żegnają sie z nimi. Samantha chwyciła mocno swój kufer i pewnym krokiem skierowała się do przedziału dla prefektów.Idąc słyszała jak jej koledzy i koleżankę się z nią witają ale ona porostu szła przed siebie. Kiedy już odłożyła swój kufer na półkę, wyjęła z swojej torby telefon i słuchawki, usiadła wygodnie przy oknie opierając głowę o szybę i włożyła słuchawki do uszu, już po chwili do jej umysłu docierała spokojna melodia. Zamknęła oczy i postanowiła się chwilkę zdrzemnąć zanim opiekunka Gryfindoru nie zleć jej jakiego zadnia. Nie wiedząc kiedy zasnęła i delikatnie sunęła się po szybie .



*****************************************



Pewien młodzieniec o stalowych oczach i bardzo jasnych włosach, ubrany w czarne spodnie i białą koszulę żegnał sie z swoją matką.

- Pamiętaj Draconie, że ojciec na ciebie liczy - powiedziała kobieta o takim samym kolorze włosów co jej syn.
- Pamiętam matka i możesz mu przekazać, że go nie zawiodę - głos chłopaka był zimny i delikatnie obojętny. Dobrze wiedział co go czeka kiedy wróci na święta i był pewny swej decyzji. Po chwili słychać było pierwszy gwizd, który odznaczał, że pociąg za chwilę rusza.
Dracco spojrzał na swoją matkę, po czym pocałował ją delikatnie w policzek i udał się do swojego wagonu. Wszedł do pustego przedziału, który zawsze od 5 lat zajmował wraz z swoim przyjacielem Blaisem Zabini, był trochę zdziwiony, że nie zastał go tu ale pewnie już zaczął chodzić po przedziałach i wyrywać dziewczyny. Chłopak westchnął i kiedy już wsadził swój kufer na górną półkę postanowił poszukać Zabiniego . Wyszedł na korytarz, który był o dziwo prawie pusty, nie licząc paru pierwszoroczniaków. Minął ich i ruszył przed siebie. Po paru minutach odnalazł swojego przyjaciela, który - jak podejrzewał Draco- podrywał jedną z ... GRYFONEK !? Ale , ale... że co?! Jak Blais .. że co ?! Czyżby dziewczyny z innch domów tak zbrzydły, że musiał dobić do GRYFONEK ! - Draco był w szoku, nigdy nie przypuszczał, że Blais upadnie tak nisko.


Po chwili przypatrywania się przyjacielowi postanowił wrócić do swojego przedziału . Idąc przez korytarz kontem oka zauważył śpiącą dziewczynę . Zatrzymał się w połowie i spojrzał na nią , bardzo dobrze wiedział kto to jest. Nie tylko dlatego, że pochodziła z domu Gryfona ani , że przyjaźni sie z tą idealną trójcą ( Harry , Ron i Hermiona ) kojarzył ją jaką jedną , która uwielbiała kłócić sie z P.Snape'm , za każdym razem kiedy dziewczyna obrywała szlaban za jakąkolwiek błahostkę musiała powiedzieć swoje trzy grosze. Ale nie tylko dlatego wiedział kim jest, w sumie każdy w szkole wiedział kim ona jest, jak co roku Samantha jako uzdolniona muzycznie śpiewała jakąś pieśń po przydzieleniu wszystkich do swoich domów.

Musiał przyznać, że lubił jej głos , był takie spokojny i łagodny ale nie zawsze, pamiętał jak kiedyś jeden z uczniów wyzwał jej matkę od skrzatów domowych. Pamiętał jej złość w oczach , liczył na to, że dziewczyna wybuchnie i rzuci sie na chłopaka ale ona tylko odwróciła się i pobiegła do sali muzycznej, którą sama urządziła za zgodą dyrektora. Nie wiem , może z ciekawość ruszyła Malfoya , który już po chwili udał się za gryfonką , wszedł do sali i usłyszał mocną i pewną melodię . Spojrzał na dziewczynę , która siedziała przy fortepianie i wyczyniała cuda .


Po chwili z rozmyślania wyciągną chłopaka głos Profesor Mcgonagall , która stała przed nim próbując przywrócić go na ziemie .

- Panie Malfoy mówię chyba do pana . - Chłopak szybko otrząsną sie i spojrzał na kobietę .
- A tak , przepraszam Panie Profesor , a co chodzi ?
- Ma pan wstawić sie za 10 minut do przedziału prefektów , no chyba, że zapomniałeś kto został Prefektem Naczelnym ? - nauczycielka spojrzała na niego chłodno
- Przepraszam Panią , za chwilę się wstawię - powiedział szybko Draco by pozbyć się jej jak najszybciej.
- Dobrze i proszę obudzić panią Smith , jako drugi naczelny też musi przyjść na spotkanie - I odeszła od chłopaka zostawiając go w lekkim szoku .
To Smith została naczelną ? Ale jak ... w sumie to trochę dobrze, uwielbiał jej dokuczać i miał teraz do tego okazje . Podszedł do dziewczyny i usiadł obok niej , delikatnie wyciągną telefon z jej rąką , po czym odszukał w nim najgłośniejszą piosenkę i włączył na ful .

**************************************************


I w końcu rozdział dodany , miała dzisiaj troszkę załamanie i nagle wena sama przyszła ! : D
Cóż rozdział całkiem niezły , trochę mało dialogu ale postaram się to naprawić ;)
Mam nadzieje, że podobał się wam :P Piszcie co sądzicie ( szczerze )
Oto piosenka , która mnie zmotywowała Taylor Swift - Everything Has Changed ft. Ed Sheeran


Obserwatorzy